Ostatnia nadzieja PiS? Duda może mieć pretekst, by rozwiązać nowy Sejm. Wszystko przez… lukę w Konstytucji
Wszystko wskazuje na to, że władzę w Polsce przejmie koalicja KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Nowy rząd nie będzie miał jednak czasu świętować, bo istnieje pewna pułapka, która może spowodować rozwiązanie nowego Sejmu i przyspieszone wybory.
Kluczowa sprawa: budżet
Tegoroczne wybory PiS wygrało, ale przegrało. Ekipa z Nowogrodzkiej wywalczyła największe poparcie, ale nie wystarcza ono do zbudowania samodzielnej większości. KO, Trzecia Droga i Lewica zapewniają, że są dogadane i gotowe do przejęcia władzy w Polsce. I oby faktycznie były dogadane, bo nie ma czasu na negocjacje, trzeba brać się do roboty. Jest bowiem sprawa, która nie może czekać, bo zwłoka może skończyć się przedterminowymi wyborami. Chodzi o budżet.
Budżet na 2024 rok to kluczowa sprawa, którą nowy rząd musi rozwiązać błyskawicznie. Jak wskazuje „Rzeczpospolita”, problemem jest pewna luka w Konstytucji. Rząd ma bowiem cztery miesiące na uchwalenie budżetu od momentu przedstawienia projektu przez rząd. I tu jest haczyk – gabinet Mateusza Morawieckiego przedstawił projekt budżetu we wrześniu. Oczywiście budżet zaproponowany przez PiS trafi do kosza, a nowy rząd przedstawi swój. Problem polega na tym, że nigdzie nie zapisano, iż w przypadku zmiany rządu, czas zaczyna liczyć się od nowa. To oznacza, że nowa władza musiałaby uchwalić budżet już w styczniu.
Luka nadzieją dla PiS?
Jeżeli rząd nie dopilnuje terminu, Andrzej Duda może rozwiązać Sejm i rozpisać nowe wybory. Większość konstytucjonalistów interpretuje sytuację tak, że termin czterech miesięcy liczy się od wniesienia nowego projektu, wiadomo jednak, że dla obozu PiS, do którego należy Duda, głos ekspertów niewiele się liczy. Istnieje zresztą precedens z 2006 roku, gdy rząd mniejszościowy stworzyło po wyborach PiS, a prezydentem był Lech Kaczyński. I to właśnie ówczesny prezydent stwierdził, że czteromiesięczny termin liczy się od dnia złożenia pierwszego projektu budżetu i zagroził nowymi wyborami, jeżeli budżet nie zostanie uchwalony. Skończyło się to współpracą PiS, LPR i Samoobrony.
Aby nie dawać Dudzie pretekstu to oburzającego działania, jakim byłoby rozwiązanie nowego Sejmu, opozycyjny rząd musi szybko przedstawić swój projekt budżetu. I ma tego świadomość.
– Z punktu widzenia prezydenta byłoby to wizerunkowe harakiri – komentuje poseł KO Arkadiusz Myrcha, ale zapewnia, że koalicja zrobi wszystko, by zdążyć. Nie będzie łatwo, bo wszystko wskazuje na to, że prezydent w pierwszej kolejności powierzy misję stworzenia rządu PiS. To oznacza, że koalicja demokratycznej opozycji przejmie władzę dopiero w drugim kroku konstytucyjnym, a więc zapewne w połowie grudnia. Nowy rząd może mieć więc tylko kilka dni, by przedstawić swój projekt budżetu.
Źródło: Rzeczpospolita