Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Szczyt UE-CELAC to nowe otwarcie w relacjach europejsko-latynoamerykańskich

Jest to nowe otwarcie, co wynika z wypowiedzi polityków, którzy liczą, iż państwa Ameryki Łacińskiej będą traktowały UE jako strategicznego partnera.
Jednym z kluczowych argumentów, aby zacieśniać relacje z grupą CELAC, jest zmiana politycznej architektury globalnej. Mianowicie intensywne działania Chin w regionie Ameryki Łacińskiej. Jeśli podobne spotkania będą się odbywać regularnie, to przyniosą UE możliwość większego zaangażowania się. – Z
 latynoamerykanistką i ekonomistką z Uniwersytetu Warszawskiego, dr Joanną Gocłowską-Bolek, na temat szczytu UE-CELAC oraz relacji europejskich z państwami Ameryki Łacińskiej rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno odbył się szczyt Unii Europejskiej i państw Ameryki Łacińskiej. Jak Pani ocenia to wydarzenie?

Dr Joanna Gocłowska-Bolek: Jest to pierwsze takie spotkanie po bardzo długim czasie, a więc oczekiwania były duże, ponieważ strony miały wiele spraw do omówienia. W czasie szczytu udało się osiągnąć wiele. Jednak nie tyle, ile zakładano ze względu na pewne nieporozumienia w kontekście dwóch kwestii.

Jednak sam fakt, iż w ogóle doszło po tak długim czasie do takiego spotkania, jest sukcesem. Jeśli zaś chodzi o ustalenia, to należy powiedzieć, że przedstawiciele Unii Europejskiej zaoferowali ambitny program inwestycyjny dla państw Ameryki Łacińskiej. Budżet, który zostanie przeznaczony w ramach inicjatywy „Global Gateway”, ma wynosić około 45 mld euro, a jego celem jest sfinansowanie rozbudowy infrastruktury w państwach grupy CELAC. Jest to kwestia, która dla państw Ameryki Łacińskiej jest bardzo ważna.

Natomiast należy również powiedzieć, że mimo zaplanowanych kontraktów inwestycyjnych, pojawiły się również kwestie, które wywołały spór. To zaś pokazało, że mimo woli współpracy jest jeszcze bardzo dużo rzeczy do wypracowania w relacjach europejsko-latynoamerykańskich na wielu płaszczyznach, żeby dojść do wzajemnego zrozumienia.

Jest to pierwszy szczyt od 8 lat. Dlaczego w relacjach europejsko-latynoamerykańskich była tak długa przerwa?

Tego rodzaju pytania same się nasuwają, ponieważ w założeniach takie szczyty miały odbywać się, co dwa lata. Wcześniej odbyły się tylko dwa. Ostatni był trzecim, po bardzo długiej przerwie, ponieważ zarówno Unia Europejska, jak i państwa Ameryki Łacińskiej w ciągu ostatnich lat były zaangażowane w wewnętrzne sprawy. To z kolei spowodowało, że zabrakło woli politycznej po obu stronach, żeby tego rodzaju spotkania zorganizować.

Powiedziała Pani, że szczyty miały odbywać się, co dwa lata, ale w wyniku problemów wewnętrznych państw Ameryki Łacińskiej i Unii Europejskiej do nich nie dochodziło. Jak do tej pory układały się relacje między państwami grupy CELAC a Unią Europejską?

Relacje te istnieją i są rozwijane od wielu dekad. Jednak dopiero w 1986 roku, gdy do Unii Europejskiej została przyjęta Hiszpania i Portugalia, nabrały one bardziej dynamicznego charakteru. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że już od roku 1999 istnieje partnerstwo strategiczne, które zapewnia stały dialog z państwami Ameryki Łacińskiej. Należy powiedzieć, że CELAC powstało dopiero w 2010, a wcześniej nie było podobnego forum, które wzmacniałoby stosunki europejsko-latynoamerykańskie. To z kolei ułatwia i dodaje impetu w relacjach obustronnych.

Sądzę, że szczyt pokazał, iż relacje te wkroczyły w nową fazę, ponieważ uzgodnienia, które podjęto, pokazują, że Europa rozumie, iż potrzebuje Ameryki Łacińskiej. Z drugiej zaś strony Ameryka Łacińska i Karaiby w sposób zdecydowany domagają się, aby być traktowane po partnersku. Jeśli obie strony są w stanie rozmawiać ze sobą z szacunkiem oraz traktować w sposób partnerski, wówczas takie spotkania mogą posłużyć nie tylko w celu podpisywania kolejnych umów, które zagwarantują strategiczne surowce. Ponieważ taka współpraca może stać się dużo bardziej owocna dla obu stron.

Jak Pani sądzi, czy szczyt może zapoczątkować nowe otwarcie w relacjach europejskich z państwami Ameryki Łacińskiej?

Bez wątpienia jest to nowe otwarcie, co wynika z wypowiedzi polityków, którzy liczą, iż państwa Ameryki Łacińskiej będą traktowały Unię Europejską jako strategicznego partnera. Jednym z kluczowych argumentów, aby zacieśniać relacje z grupą CELAC, jest zmiana politycznej architektury globalnej. Mianowicie intensywne działania Chin w regionie Ameryki Łacińskiej. Jeśli podobne spotkania będą się odbywać regularnie, to przyniosą Unii Europejskiej możliwość większego zaangażowania się.

Należy powiedzieć, że w czasie szczytu zostały podpisane również porozumienia pomiędzy Unią Europejską a Argentyną, Chile i Urugwajem w zakresie współpracy gospodarczej. Wiele takich umów jeszcze czeka na podpisanie, na przykład główna umowa pomiędzy Mercosur a Unią Europejską. Kolejne porozumienie Unii Europejskiej z Meksykiem również czeka. Takie bardziej regularne spotkania mogą przynieść rzeczywiście szereg umów, na których obu stronom zależy.

Na szczycie poruszono również kwestię wojny na Ukrainie. Jednak w końcowych postanowieniach szczytu ten zapis nie znalazł wystarczającego poparcia ze względu na epokę kolonialną i brak zapisu w sprawie reparacji za okres niewolnictwa. Jak Pani to skomentuje?

Tekst ten był bardzo długo negocjowany. W wersji, która została przesłana przez przedstawicieli Unii Europejskiej do konsultacji z Ameryką Łacińską, zawierała wiele odniesień do kwestii agresji Rosji na Ukrainę. Jasno wskazywała Rosję jako agresora i temat był traktowany jako niezwykle istotny. Natomiast w wersji odesłanej przez Amerykę Łacińską do Unii Europejskiej, okazuje się, że wszystkie te odniesienia zostały wykreślone. W zasadzie nie było tam niczego, co by dotyczyło Ukrainy i samej wojny, ponieważ dla grupy CELAC jest to sprawa kontrowersyjna. Najlepszym dowodem na to jest fakt, iż rozmowy pomiędzy stronami w tej sprawie trwały do zakończenia szczytu.

Z kolei w wersji odesłanej przez Amerykę Łacińską znalazły się odniesienia do oczekiwań co do reparacji, czy też uznania odpowiedzialności państw europejskich za niewolnictwo, okres kolonialny i za słabszy rozwój regionu. Takie zapisy były podnoszone przez przewodniczącego szczytu, premiera państwa Saint Vincent i Grenadyn – Ralpha Gonsalvesa, który opowiadał się za takim paragrafem w deklaracji, który ostatecznie się w niej znalazł. Jednak z zaznaczeniem, że został zaproponowany przez Amerykę Łacińską. Jeśli zaś chodzi o zapis dotyczący wojny w Ukrainie, to znalazł się on w XV paragrafie. Jednak został bardzo stonowany, ponieważ nie wspomniano w nim nic o Rosji jako agresorze. Jedynie wyrażono ubolewanie. Zaś problemy gospodarcze wynikające z wojny ujęto w sposób następujący, iż wynika on z trudnej sytuacji i związanej z nią cierpieniem ludzi.

Jak Pani sądzi, czy brak zapisu w sprawie reparacji za okres kolonializmu i niewolnictwa będzie problemem w współpracy Unii Europejskiej z państwami Ameryki Łacińskiej? Czy nie sądzi Pani, że Chiny mogą wykorzystać to do własnych celów, żeby wzmacniać swoje wpływy w regionie?

Taki zapis się znalazł, ale został pozbawiony swojego wydźwięku. Jednak to, co wybrzmiało podczas szczytu, w mojej ocenie zostało ze zrozumieniem przyjęte przez stronę europejską. Myślę też, że takie tematy będą się pojawiać. Dzisiaj Unia Europejska jest coraz bardziej świadoma, że jest to jeden z tematów, który wymaga rozsądnej i wyważonej debaty. Myślę, że obie strony zdają sobie z tego sprawę, że nie jest to kwestia najbliższych dni czy też tygodni, ponieważ problem ten wymaga bardzo długich rozmów i negocjacji, zwłaszcza że nie jest to nowa sprawa, gdyż istnieje ona od dłuższego czasu w relacjach europejsko-latynoamerykańskich.

Jak Pani sądzi, czy Unia Europejska jest gotowa na podjęcie debaty na temat kolonializmu i niewolnictwa w Parlamencie Europejskim?

Sądzę, że nie. Jednak pojawia się coraz większą świadomość, iż przed tematem tym nie da się uciec.

Odpowiadając zaś na Pana pytanie, to czy sprawa ta może zostać wykorzystana, na przykład przez Chiny czy Rosję. Myślę, że jest to możliwe, zwłaszcza że propaganda rosyjska jest aktywna w Ameryce Łacińskiej. Mimo, że Unia Europejska nie jest obecnie postrzegana przez Chiny jako główny rywal, ponieważ rolę tę odgrywają Stany Zjednoczone, to słaba obecność Unii Europejskiej w Ameryce Łacińskiej pokazuje, że region stał się polem rywalizacji pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi.

Celem szczytu było m.in. odciągnięcie państw regionu od zależności gospodarczej Chin oraz osłabienie wpływów Rosji. Czy udało się to osiągnąć?

Do pewnego stopnia tak. Owszem, powstała wspólna deklaracja, co nie było takie oczywiste, a tym bardziej, że zostanie podpisana, co byłoby olbrzymim problemem. Nawet, jeżeli zostałaby pozbawiona zapisów ważnych dla Unii Europejskiej.

Jeśli nie udałoby się podpisać tej deklaracji, to jak duży byłby to problem?

Byłby to duży problem wizerunkowy, który mógłby rzucić cień na dalszą współpracę. Myślę, że kolejne szczyty, jeśli będą organizowane, powinny być bardziej odległe w czasie, ponieważ w ostatnich godzinach, kiedy wiadomo już było, że tylko Kuba i Nikaragua sprzeciwiają się zapisom deklaracji. Wówczas Brazylia i Argentyna zaangażowały się w przekonanie swoich sąsiadów w celu podpisania przez nich wersji, która została wypracowana. Jest to o tyle ważne, ponieważ wskazuje na pewien kierunek i porozumienie. Pokazuje również, że wobec takich partnerów jak Chiny, Unia Europejska ma różne możliwości.

Współpraca z Pekinem jest opłacalna dla wielu państw latynoamerykańskich. Przykładem tego jest wycofanie poparcia przez kolejne państwa regionu dla Tajpej. Jak Pani sądzi, czy Unii Europejskiej uda się osłabić chińskie wpływy w tym obszarze?

Program inwestycyjny, który został przyjęty, ma być taką odpowiedzią. Jeśli weźmie się pod uwagę, że od 2005 do 2022 roku pożyczki Chin na programy rozwojowe i inne projekty w Ameryce Łacińskiej osiągnęły kwotę 136 miliardów dolarów, to pokazuje olbrzymią dysproporcję. Jednak, warto zaznaczyć, że przed szczytem Ursula von der Leyen odwiedziła cztery państwa Ameryki Łacińskiej w celu negocjowania z liderami największych i najważniejszych gospodarek regionu. W czasie tych spotkań, przewodnicząca Komisji Europejskiej zaproponowała program inwestycyjny, który miał sięgać 6 miliardów dolarów, ale ze względu na możliwości Chin i oczekiwania regionu został on podwyższony do 10 miliardów dolarów. Zaś po zakończeniu szczytu jego kwota wynosi 45 miliardów euro. To są duże pieniądze, które mogą stanowić przeciwwagę dla Chin, ale pod warunkiem, że będą w dobry sposób inwestowane w projekty infrastrukturalne, które przełożą się na szybki wzrost poziomu życia społeczeństw.

Oprócz tego poprawa poziomu edukacji, co jest kluczowe, a co z kolei nie wybrzmiało w sposób wyraźny w czasie szczytu.

Kolejna kwestia to poprawa standardów demokratycznych, na których Chinom nie zależy w odróżnieniu od Unii Europejskiej.

Jak atrakcyjną ofertę musiałaby przedstawić Unia Europejska, żeby państwa, które łączą swoje relacje gospodarcze z Pekinem, zrezygnowały z nich? Czy jest to w ogóle możliwe?

Sądzę, że nie warto rozważać scenariusza, że jakieś państwo zrezygnuje z relacji z Chinami z takiego powodu, ponieważ przy obecnym układzie gospodarczym nie jest to możliwe. Warto podkreślić, że relacje państw regionu z Chinami mają głównie wymiar ekonomiczny, który z roku na rok rośnie, a więc jest to wymiar, którego nie można ignorować.

Sądzę, że państwa Unii Europejskiej realistycznie oceniają sytuację, zwłaszcza że proponują  wartościowy program. Oprócz tego, należy podkreślić, iż poza konkretnymi inwestycjami Unia Europejska jest w stanie stać na straży demokracji w regionie, który ma z nią problem w sytuacji, gdy w wielu państwach Ameryki Łacińskiej, społeczeństwa opowiadają się za prawami człowieka i demokracją, jak chociażby w Wenezueli, ale nie tylko. Obecność Europy będzie dla regionu niezwykle istotna.

Jak większe zaangażowanie Brukseli w regionie przełożyłoby się na relacje Unii Europejskiej z Waszyngtonem i Pekinem?

Stany Zjednoczone nie postrzegają większego zaangażowania Unii Europejskiej w regionie jako potencjalnej rywalizacji, ale jako pewnego rodzaju wsparcie w rywalizacji z Pekinem, który rozszerza swoje wpływy w tym regionie.

Z kolei Chiny przyglądają się sytuacji w sposób uważny. Oczywiście Pekin ma do zaoferowania jeszcze bardzo dużo, mimo iż impet rozwoju gospodarczego Chin nieco osłabł w porównaniu z pierwszą dekadą obecnego stulecia, co przekłada się na wsparcie finansowe państw regionu, które nie jest już tak intensywne. Ponieważ, Chiny są bardziej ostrożne w przekazywaniu pożyczek rządom latynoamerykańskim.

Dlaczego?

Chiny po doświadczeniach z Wenezuelą odrobiły lekcję. Mianowicie w sytuacji, gdy chińskie pieniądze płynęły głównie do Caracas, a obecnie są nie do odzyskania. Najlepszym przykładem jest fakt, że rząd Wenezueli w ramach spłaty Chińczyków przekazuje im ropę za darmo. To zaś pokazuje, że angażowanie się finansowe jest trudne dla Pekinu, ponieważ nie wiadomo, jakie przyniesie to rezultaty. Po szczycie UE-CELAC, dużo zależy od sprawności Unii Europejskiej, gdyż może on doprowadzić do przełomu w relacjach europejsko-latynoamerykańskich. Jednak, czy do niego dojdzie, to czas pokaże.

Bruksela już zapowiedziała plany konkretnej współpracy gospodarczej. Jakie mogą być z tego korzyści dla państw członkowskich, ale również dla CELAC?

Współpraca gospodarcza stworzyłaby ogromny rynek, jakiego do tej pory nie było. A więc, zacieśnienie relacji politycznych jest ważne, ale najważniejszym zadaniem, nad którym będą pracować bardzo intensywnie urzędnicy, zarówno w Unii Europejskiej, jak i po drugiej stronie oceanu, to podpisanie umowy Mercosur-Unia Europejska. To zaś dałoby wiele możliwości inwestorom i przedsiębiorcom, nie tylko w ramach Unii Europejskiej i Ameryki Łacińskiej, ale też wiązałoby się z koniecznością umiejętnego wykorzystania szans.

Jednakże w sytuacji pojawiających się szans, powstaną również pewne zagrożenia i wątpliwości. Mianowicie zarówno przedstawiciele Unii Europejskiej, jak i Ameryki Łacińskiej będą dokładnie przyglądać się i zastanawiać nad ewentualną ratyfikacją umowy. Niemniej jednak, wzajemnie możemy sobie wiele dać, co jest oczywiste. Potrzebne jest tylko wzajemne zrozumienie, większa otwartość i wiedza.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *