Kaczyński jest odcięty od złych informacji? „Sztab odcinał prezesa od rzeczywistości”
Ostatnie wygłupy PiS-owskiego sztabu wyborczego każą przypuszczać, że Jarosław Kaczyński jest odcięty od najważniejszych informacji.
„Newsweek” przyjrzał się serii wpadek PiS-owskiego sztabu wyborczego. Z rozmów z politykami PiS wyłania się obraz Jarosława Kaczyńskiego, który jest izolowany od złych informacji. Nie jest wykluczone, że to walka wewnętrznych frakcji rozpuszcza takie informacje, ale przykład komisji badającej rosyjskie wpływy pokazuje, że prezes PiS mógł nie znać badań na ten temat.
Malowanie trawy na zielono
–Sztabowcy PiS są jak szlachta w XVII wieku, uważają, że nic im nie grozi, więc hulaj dusza, piekła nie ma – mówią nieoficjalnie politycy PiS. – Gdyby ten marsz odbył się na trzy-cztery tygodnie przed wyborami, już żegnalibyśmy się z władzą – dodaje rozmówca Renaty Grochal.
Rozmówcy dziennikarki uważają, że Jarosław Kaczyński jest izolowany od złych informacji, a sztabowcy starają się zapewnić prezesowi dobre samopoczucie. – To się zaczęło chyba wtedy, gdy Kaczyński zaczął objazd Polski – mówi polityk obozu władzy.
Osoby odpowiedzialne za kampanię zauważyły, że prezesowi przeszkadzają okrzyki demonstrantów i wulgarne teksty. Wtedy zadecydowano, że na spotkania wyborcze będzie wchodził tylnymi drzwiami. W salach gdzie występował zaczęto zamykać okna, a w finale wpuszczano tylko osoby z identyfikatorami. – Tak powoli sztab odcinał prezesa od rzeczywistości – przyznaje ważny polityk PiS.
Najbardziej dobitnym przykładem „malowania trawy na zielono” był wpis europosła Tomasza Poręby na Twitterze.
To człowiek odpowiedzialny za kampanię wyborczą. 31 maja napisał, że PiS ma w sondażach „mocną 4kę z przodu”, czyli ponad 40 proc. poparcia.
W ostatnich tygodniach, choć nie ma na to żadnych przesłanek, trwa operacja obniżania poparcia dla PiS. Otóż jest zupełnie odwrotnie. Mamy mocną 4kę z przodu i jedziemy dalej💪 Podobnie było przed wyborami do PE w 2019. Jak się skończyło? Każdy wie. I teraz będzie tak samo🙂👍 pic.twitter.com/ie2PQhcbMA
— Tomasz Poręba (@TomaszPoreba) May 31, 2023
Jarosław Kaczyński powiedział to samo w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”, chociaż w tym czasie w mediach szły sondaże pokazujące maksymalnie 34 proc. dla PiS-u.
Ruska komisja, czyli błędy
Przeprowadzenie przez parlament ustawy o komisji badającej rosyjskie wpływy to także seria błędów, zwieńczona prezydenckim podpisem, który okazał się motorem napędowym dla uczestników marszu 4 czerwca. W otoczeniu premiera panuje przekonanie, że komisja to był strzał do własnej bramki.
Tak na marginesie to nie ma się co dziwić, bo Mateusz Morawiecki będzie musiał odpowiedzieć na trudne pytania o próbę przejęcia przez Rosjan Azotów, gdy był prezesem Banku Zachodniego WBK. Bank jest uwikłany w kontakty z rosyjskim oligarchą polującym na polskie strategiczne zakłady chemiczne. Pisaliśmy o tym tutaj.
–Narzucenie narracji, że Tusk nie będzie mógł być premierem, jeśli komisja wskaże go jako ruskiego agenta, sprawiło, że nawet ludzie niezaangażowani politycznie uznali, że to jest jazda po bandzie i przekroczenie granicy – słychać w obozie władzy.
Badania zlecone przez PiS potwierdziły, że pchanie tej komisji przez Sejm i polowanie na Tuska zmobilizuje wyborców opozycji. Nieoficjalnie wiadomo, że Kaczyńskiego nikt o tym nie ostrzegł. – Sztab wie, że Kaczyński nie cierpi Tuska, a oni robią kampanię dla Kaczyńskiego, a nie dla wyborców – mówi polityk z partii władzy.
W PiS trwa burza mózgów, co dalej zrobić tą komisją. Jednym z wariantów jest jej uruchomienie, ale wycofanie z pierwszego planu. – Gonimy Tuska, ale go nie łapiemy. Można go trochę poniżyć, ale na koniec mówimy: proszę, startuj w wyborach, ruski agencie – mówi jeden z polityków.
Źródło: Newsweek