Nie do wiary! To ON miał zostać szefem komisji badającej rosyjskie wpływy. Odmówił, bo woli swój „American dream”
Lider PiS, Jarosław Kaczyński, chciał, by szefem komisji badającej wpływy rosyjskie w Polsce był Jacek Kurski. Ten jednak odmówił. W tle trwają jednak przeszukiwania w archiwach ministerstw. Chodzi ponoć o szukanie dokumentów mających obciążyć szefa PO i byłego premiera.
PiS chce zapolować na Tuska
PiS broni się, że przyszła komisja ds. badania wpływów rosyjskich w naszym kraju nie ma być bronią przeciwko Tuskowi. Onet dotarł jednak do informacji, z których wynika, że jest inaczej.
Po pierwsze, początkowo szefem komisji miał zostać główny „bulterier” PiS-u – Jacek Kurski. Były szef TVP jednak odmówił. Działo się to w czasie, gdy stracił posadę w telewizji publicznej. Uznał taki powrót do polityki za degradację.
W miejsce Kurskiego partia znajdzie zapewne innego fightera. To jednak nie wszystko. W tle w ministerstwach zarządzono już bowiem kwerendę w poszukiwaniu dokumentów, które miałyby świadczyć o związkach PO z Rosją. Oprócz przeszukiwania ministerstw urzędnicy mogą analizować też dokumenty Kancelarii Prezydenta.
Szukanie haków
Część z dokumentów, które już odnaleziono, odtajniono i opublikowano. Chodzi np. o pismo z 2011 r. Podpisał się pod nim minister skarbu Aleksander Grad. Jest adresowane do prezesa Lotosu Pawła Olechnowicza. Dowiadujemy się z niego, że kupnem akcji Lotosu były trzy firmy: węgierski MOL, rosyjski TNK-BP oraz Mercuria Energy, której, jak podaje Onet, „akcjonariusze, jako J&S, przez wiele lat byli pośrednikami w zakupach rosyjskiej ropy”. Dla obozu PiS to dowód na to, że rząd Tuska chciał oddać kontrolę nad rafinerią w Gdańsku.
Tyle że rząd PO-PSL nie sprzedał Lotosu. To zrobił dopiero… PiS. Widać już jednak, że partia rządząca może próbować w ramach prac komisji manipulować faktami.
Inny dokument opublikował minister rozwoju Waldemar Buda. Jego zdaniem to „kolejny skandaliczny dokument”. Wynika z niego, że „Zubkow, b. wicepremier Rosji i szef RN Gazpromu, prosił Tuska by ten zabiegał o gazowe interesy Rosji na forum UE. To jawnie pokazywało oczekiwania wobec «ich człowieka w Warszawie»”.
I tu znów mamy zderzenie z faktami. List został wysłany w grudniu 2008 r. i to nie tylko do Tuska, ale to szefów dwunastu rządów w Unii Europejskiej. Chodziło o te kraje, które kupowały od Rosji gaz.
Kolejny skandaliczny dokument: Zubkow – b. wicepremier Rosji i szef RN Gazpromu prosił Tuska by ten zabiegał o gazowe interesy Rosji na forum UE. To jawnie pokazywało oczekiwania wobec "ich człowieka w Warszawie". pic.twitter.com/ImsmVOtQZv
— Waldemar Buda (@waldemar_buda) September 21, 2022
Inny dokument trafił w ręce dziennikarza Michała Rachonia. Tym razem chodziło o notatkę Radosława Sikorskiego, powstałą po jego wizycie w Królewcu latem 2010 r. Toczyły się wtedy rozmowy nt. zakupu prądu z powstającej tam lokalnej elektrowni atomowej.
„Podkreśliłem wstępne zainteresowanie strony polskiej projektem BEA [Bałtycka Elektrownia Atomowa – red.]. Zadeklarowałem ponadto rozważenie przez stronę polską podpisania długoterminowego porozumienia z Rosją o zakupie prądu z tej elektrowni oraz o tranzycie energii elektrycznej do odbiorców europejskich. Zaproponowałem, aby temat ten został omówiony na najbliższym posiedzeniu Komisji Międzyrządowej ds. Gospodarczych Polski i Rosji” – napisał Sikorski.
Finał rozmów był… żaden. Nasz kraj nie skorzystał z oferty. Elektrownia zresztą nie powstała.
Notatka Radosława Sikorskiego po wizycie latem 2010 roku w Królewcu, zwanym przez 🇷🇺 Kaliningradem:
📎Polska zainteresowana była „długoterminowym porozumieniem z Rosją sprawie zakupu prądu” z budowanej rosyjskiej elektrowni atomowej.
Dokument pokazany w #Jedziemy @tvp_info pic.twitter.com/UsP3lOoPOA
— michal.rachon (@michalrachon) November 30, 2022
Jak więc widać, coraz więcej faktów świadczy o tym, że komisja będzie politycznym show, a nie merytorycznym zespołem, który zbada wpływy Rosji w naszym kraju (te z pewnością jakieś są). Szkoda, bowiem PiS traci kolejną możliwość zrobienia w Polsce czegoś dobrego.
Źródło: Onet.pl