Seicento oddali, ale gdzie tylne lampy? Zaskakujący zwrot akcji ws. wypadku z udziałem rządowej limuzyny
Nastąpił zwrot w sprawie wyroku dotyczącego wypadku z udziałem rządowej kolumny pojazdów przewożącej Beatę Szydło.
Pod koniec lutego przed Sądem Okręgowym w Krakowie zapadł wyrok w sprawie zderzenia kolumny wiozącej ówczesną premier Beatę Szydło z seicento kierowanym przez Sebastiana Kościelnika. Sprawa została warunkowo umorzona na rok. – Mimo dzisiejszego uzasadnienia wyroku nie czuję się sprawcą tego wypadku – powiedział Kościelnik po usłyszeniu wyroku.
Żonglerka składem sędziowskim
„Gazeta Wyborcza” informuje, że mecenas Władysław Pociej, reprezentujący Sebastiana Kościelnika, złożył wniosek o kasację wyroku do Sądu Najwyższego. – Chodzi o bezwzględną przyczynę odwoławczą – mówi gazecie.
Sprawę przed krakowskim sądem rozpatrywał trzyosobowy skład sędziowski i znalazł się w nim sędzia Maciej Pragłowski kojarzony z „dobrą zmianą”. Obsadzenie go w składzie sędziowskim wzbudziło kontrowersje.
Pierwotnie w składzie był sędzia Wojciech Maczuga, krytycznie nastawiony do zmian dokonywanych przez PiS w sądownictwie. Sędzia się rozchorował przed rozpoczęciem rozprawy odwoławczej i przebywał na kilkudniowym zwolnieniu lekarskim. To wtedy doszło do nagłej roszady w składzie sędziowskim.
Na dwa dni przed rozprawą przewodnicząca wydziału odwoławczego zdecydowała o wymianie sędziego i powołano do składu Pragłowskiego. Problem polega na tym, że pierwszym w kolejności na liście zastępców był inny sędzia. Sędzia Maciej Pragłowski był dopiero na drugiej pozycji na „liście awaryjnej”.
Podczas rozprawy mec. Władysław Pociej złożył wniosek o wyłączenie ze składu sędziego Pragłowskiego, ale sąd pozostawił go bez rozpoznania. – Sędziego Pragłowskiego nie powinno być w składzie zgodnie z treścią orzeczeń TSUE – mówi mec. Pociej.
Odzyskane seicento
Prawie miesiąc po wyroku Sebastian Kościelnik w końcu odzyskał od wymiaru sprawiedliwości swoje seicento. Pan Sebastian stwierdził, że auto nie wróciło w takim stanie w jakim zostało zabezpieczone do badań i ekspertyz. Na Twitterze zamieścił zdjęcia odebranego pojazdu i zwrócił uwagę na jeden szczegół.
-Na przestrzeni ostatnich 6 lat, po jednej z ekspertyz, pojazd wrócił bez tylnych lamp. Skoro dowody zostało zniszczone, to kto by się przejął brakującymi lampami – komentował.
Na przestrzeni ostatnich 6 lat, po jednej z ekspertyz, pojazd wrócił bez tylnych lamp. Skoro dowody zostało zniszczone, to kto by się przejął brakującymi lampami. https://t.co/0BKdiWMv8X pic.twitter.com/2rWWmJrCeY
— Sebastian Kościelnik 🇵🇱🇪🇺 (@S_Koscielnik) March 18, 2023
Sebastian Kościelnik od dawna planował wystawienie samochodu na aukcję WOŚP. Pewnie pod koniec roku będzie można stanąć do licytacji.
Źródło: Gazeta Wyborcza