PiS ma poważne haki na Sławomira Mentzena. „W szafie leży wielki trup”
Sławomir Mentzen właśnie przekonuje się na własnej skórze, że polityka to nie TikTok. PiS ma bardzo mocne haki na jego rodzinę.
Gwiazda TikToka dostaje od Prawa i Sprawiedliwości pierwszą lekcję metod uprawianych przez nich w polityce. W prokuraturze leżą akta sprawy dotyczące brata lidera Konfederacji. Tomasz Mentzen ma postawione zarzuty działania w zorganizowanej grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy. – W szafie leży duży trup – mówi „Gazecie Wyborczej” rozmówca z Konfederacji.
Forex i hazard
Tomasz Mentzen jest z wykształcenia informatykiem i 10 lat temu podjął współpracę z Adamem G., który był właścicielem spółki Money Transfer Kiosk, z minimalnym kapitałem zakładowym 5 tys. zł.
Firma zainstalowała w 826 barach, stacjach benzynowych i salonach gier ok. 3 tys. maszyn. Według prokuratury były to automaty hazardowe. Według Mentzena i jego szefa – „kioski internetowe” dające możliwość inwestycji w krótkoterminowe (nawet 10-sekundowe) „opcje na instrumenty finansowe”, oferowane w ramach giełdy Forex.
Tomasz Mentzen stworzył oprogramowanie, które łączyło się internetowo z giełdą walutową. Grający wrzucał żeton do automatu i na ekranie kręciły się śliwki, gruszki i siódemki, ale wynik nie zależał od przypadku, ale od aktualnego w danej sekundzie kursu walut i kryptowalut na giełdzie Forex. Na tych kursach oparte były tzw. opcje na instrumenty, czyli jeśli kurs jakiejś waluty w ciągu sekund wzrósł to grający wygrywał i na odwrót.
Centralne Biuro Śledcze przeprowadziło w 2013 r. wielką akcję przeciwko firmie. CBŚ wszedł do ponad 800 lokalizacji, a w akcji brało udział ponad 2,5 funkcjonariuszy cywilnych i mundurowych. Z komunikatu CBŚ wynika, że terminale MT Kiosk przynosiły rocznie „nawet 150 milionów złotych zysków”.
Jestem niewinny
Tomasz Mentzen w rozmowie z „Wyborczą” przekonuje, że jeśli nie było w automatach elementu losowego, to zyski nie wymagały od MTKiosk zezwolenia na prowadzenie zakładów hazardowych i odprowadzania podatków. Innego zdania jest prokuratura.
–Stąd się wzięły pierwsze poważne pieniądze Mentzenów. Wypasiona kancelaria z filią w Warszawie, kasa na uruchomienie produkcji kraftowego piwa, pieniądze na reklamę nazwiska… Tylko że w szafie leży wielki trup – mówi jeden z polityków Konfederacji.
Bracia wszystkiemu zaprzeczają, a Sławomir Mentzen twierdzi, że nie miał nic wspólnego z „kioskami”. – Gdyby kioski były przekrętem, a prokuratorzy mieliby jakieś twarde dowody, to chyba po 10 latach spisaliby akt oskarżenia? Ale dowodów nie ma i być nie może, bo jestem niewinny. A oni trzymają mnie w strachu: oskarżą, czy umorzą? I tak od dekady – mówi gazecie.
Według ustaleń „Wyborczej” dowody w prokuraturze są, ale część świadków i podejrzanych miga się przed przesłuchaniami i dlatego sprawa tyle trwa.
Źródło: Gazeta Wyborcza