Kościelny molestował ministrantów, ale w parafii uznali, że chłopcy zmyślają. Sprawa ma swój finał, precedensowy wyrok!
W Sądzie Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim zapadł precedensowy wyrok w sprawie kościelnej pedofilii. Zasądzono wysokie odszkodowanie.
„Gazeta Wyborcza” opisuje sprawę kościelnego Kazimierza K. molestującego ministrantów. W toku śledztwa ustalono, że do molestowania nieletnich dochodziło przez kilka lat. Dowody były na tyle mocne, że wystarczyły do sporządzenia solidnego aktu oskarżenia. Wśród dowodów było m.in. nagranie audio, na którym przyznał się do winy oraz zeznania pokrzywdzonych.
Sprawę molestowania ministrantów i dziewcząt ze scholi w radomszczańskiej parafii opisywała „Gazeta Radomszczańska”. To była głośna sprawa.
W 2015 r. Paweł P., ówczesny wikary parafii św. Lamberta, dowiedział się o molestowaniu od związanej z parafią młodzieży, która opisała mu całą sytuację w liście. Wikary próbował przekonać do podjęcia działań proboszcza ks. Antoniego Arkita oraz arcybiskupa Wacława Depę. Z ich strony nie doczekał się żadnej reakcji, więc zawiadomił organy ścigania. Paweł P. nie jest już księdzem, bowiem podjął decyzję o opuszczeniu stanu duchownego.
„Gazeta Radomszczańska” dysponuje nagraniami rozmów, gdzie przełożeni ostrzegają wikarego przed konsekwencjami nagłośnienia molestowania nieletnich. Mówią mu np., że kościelny może popełnić samobójstwo. Wikary słyszał też od proboszcza, że młodzież mogła zmyślać i konfabulować.
Pozwana parafia
66-letni kościelny Kazimierz K. usłyszał zarzuty w styczniu 2016 roku. Został uznany za winnego i skazano go prawomocnie na trzy lata więzienia. Były już kościelny wyrok odsiedział.
To jednak nie zamknęło sprawy, a jeden z pokrzywdzonych w maju 2021 r. wytoczył proces parafii św. Lamberta. Pod koniec kwietnia w Sądzie Okręgowym w Piotrokowe Trybunalskim zapadł precedensowy wyrok.
Sąd uznał, że parafia, jako zwierzchnik kościelnego, ponosi cywilną odpowiedzialność za jego działania i zasądził pokrzywdzonemu 190 tys. zł odszkodowania i zobowiązał parafię do przekazania 10 tys. zł na cel społeczny. Wyrok jest nieprawomocny.
Po wyroku dziennikarz „Gazety Wyborczej” zadzwonił do parafii z pytaniem, czy duchowni rozważają odwołanie się od wyroku. Ksiądz, który odebrał telefon, odmówił rozmowy i rozłączył się jeszcze przed zadaniem pytania.
Źródło: Gazeta Wyborcza